Casanova
Tak przy boku mego brata
Pod rygorem mocnej ręki
Dorastałem w dobrej wierze
Zaliczając wciąż panienki
Już nie młokos czy podlotek
Lecz postawny zeń mężczyzna
Kto nie wierzy niech się spyta
Każdy chyba rację przyzna
Raz sąsiadka przyszła z mężem
Że to para bardzo miła
Sąsiad z bratem wódkę pił
Ona ze mną świntuszyła
Tak wizyty te polubił
Częściej chodził w nasze progi
I nie zdając sobie sprawy
Że mu żona sprawia rogi
Raz to z inną byłem panią
Co ma męża w delegacji
Ktoś mi powie złe mężatki
Ja wam mowie nie ma racji
Taki żywot dalej wiodłem
Na uciechach i rozpuście
Zaliczałem co się dało
Polegając na mym guście
No i fama poszła w miasto
Ze z młodego Casanova
Nie przepuści żadnej pannie
Czy to stara czy też młoda
Że uroczy to mężczyzna
Przez naturę obdarzony
To do jego drzwi pukają
I rozwódki panny żony
Życie różne zna przypadki
Ja dowodem byłem tego
Miłość znałem od podszewki
To zasługa brata mego
No i przełom następuje
Zakochałem się po uszu
W żonie Stacha ochlaptusa
Ta diablica nie ma duszy
To porządna jest kobieta
Urokliwa bardzo miła
Duży biust to jej atut był
Trójkę dzieci wykarmiła
Zamieszkała teraz ze mną
Bo Stach ochlaptus straszny był
Nie ma co tu jego bronić
On też z inną babą żył
Teraz przy niej się uczyłem
Już z miłości tak nie szydząc
Co mi ona pokazała
Do dziś dnia się brzydzę
|